Ciekawe książki o kobietach, pisane przez kobiety. Czyli: co czytać jesienią?

Kiedy czytać, jak nie jesienią? Koc, herbata, kot i deszcz za oknem. Idealna kombinacja zakłada jeszcze ciekawe książki.

Tak się złożyło, że chcąc polecić moje ostatnio ulubione tytuły, padło na polskie pisarki. Lubię czytać po polsku, bo wtedy najłatwiej ocenić mi umiejętności literackie autora. Tłumacz często zabiera charakter, z kolei ja nie zawsze podołam w wychwyceniu wszystkiego czytając oryginał.

Staram się czytać często, ale nie jestem fanką robienia z czytania wyzwań. Niech książka będzie przyjemnością, nie wyścigiem z czasem. Poniższe książki sprawiają, że czasem trzeba je przerwać aby pomyśleć. Niektóre fragmenty chce się czytać po kilka razy. Dajcie sobie ten czas, aby trawić je długo, bo są tego warte.

Piaskowa Góra – Joanna Bator

Hakierka w Wałbrzychu by Reyman

Hakierka w Wałbrzychu by Reyman

Jadzia […] zawsze nosiła przy sobie poświęconą podobiznę Matki Boskiej Częstochowskiej, bliźniaczkę tej, która w złotej gipsowej ramie wisiała w jej kuchni na Babelu. Tylko ta kobieta, piękna matka z blizną po szwedzkiej szabli na policzku, okaleczona jak ona, miała dla Jadzi jakąś realność. Baba zawsze babę lepi zrozumie niż ukrzyżowany chłop, i do tego kawaler

Jeżeli ktokolwiek pyta mnie o to, co ma przeczytać, to usłyszy mój krzyk i pisk, że musi udać się w literacką podróż do Wałbrzycha. Dzięki Joannie Bator zakochałam się w tym biednym i obskurnym mieście. Cała ta brzydota leży u stóp Zamku Książ, gdzie spędziłam z rodzicami sporą część swojego dzieciństwa.

Ale nie tylko Wałbrzych sprawia, że książki Aśki są wyjątkowe. To język, żywcem wycięty z powiedzonek Twoich babć, sąsiadek i przekupek na targu. Kiedy Jadzia Chmura mówi o fiksum dyrdum swojej córki, trudno nie widzieć oczami znanych nam Jadź osobiście. Język, jakim posługuje się Bator jest niepowtarzalny, bardzo polski. Piaskowa Góra jest śmieszna, choć przez łzy.

Znajdziecie tam wielopokoleniową historię kobiet, które chowały Żyda w szafie, lały herbatę do pustych butelek po drogim alkoholu a na ścianach miały fototapetę.

Zakonnice odchodzą po cichu – Marta Abramowicz

Nawet w domu własnej matce nie mogłam się pokazać z odkrytą głową. Spać musiałam w czepku. W lato okropnie gorąco. Więc zdejmowałam, kiedy nikt nie widział. Raz w nocy poszłam do kibla, a tu matka. No to prędko koszulę na głowę zadarłam. A ona na to: – Boże, co to za zgromadzenie, że głowy nie obejrzę, a dupę mogę.

Wiemy tyle o księżach, a praktycznie nic o zakonnicach. Po tej lekturze już nie będziecie z pogardą mówić “pingwiny”. Zakonnice ukazują się jako młode, niewykształcone dziewczyny, które zwabione zbyt szybko do zakonu, oddały mu cały swój ludzki potencjał. Najzdolniejsze z nich muszą myć kible, bo Matka Przełożona niechętnie wysyła którąkolwiek na studia. Więc urzędują tak, zamknięte za murami – bez dobytku, bez wiedzy, bez pieniędzy na podpaski czy gumki do włosów. Za pozwoleniem mogą się raz w tygodniu wykąpać, a po pół roku wyprać swój habit.

Są to smutne historie zakonnic, które odchodzą po cichu. Skontrastowane z wypowiedziami ich spowiedników, księży. Księży, którzy będąc w tej samej wspólnocie, sami nie są w stanie zrozumieć służebności zakonnic, które po latach zaczynają traktować po prostu jak niewolnice i służące.

Jednocześnie jest to książka na maksymalnie dwa – trzy wieczory. Ciężko się od niej oderwać.

Najgorszy człowiek na świecie – Małgorzata Halber

W efekcie często się zdarza, że jestem zmęczona bez powodu, bo wiele czasu zajmuje mi karcenie samej siebie za bezproduktywne lenistwo.

Szczera historia alkoholizmu w świecie pełnym fleszy i warszawskiej hipsterki. Gdzie piwko na imprezie to nie problem a lajf stajl.

Halber kojąco ukazuje, że brak wiary w siebie i swoje możliwości nie dotyczy tylko Ciebie. To miód na duszę, kiedy dowiadujesz się, że nie tylko Ty myślisz, że jesteś beznadziejna.

Książka mocno bazuje na przemyśleniach, nie ma tam wartkiej akcji. Ale co jakiś czas Halber napisze takie zdanie, że masz ochotę wytatuować je sobie na czole.

Książka nie ma happy endu, więc nie licz na poprawę humoru. Raczej pomoże wturlać się w jesienny koc, zawinąć się w buritto smutku i wegetować. Ale taka ludzka tortilla wzmaga u mnie twórczość i jest terapeutyczna. Więc polecam

Czerwony Namiot – Anita Diamant

moon

Jeśli chcecie zrozumieć jakąkolwiek kobietę, musicie najpierw spytać o jej matkę, a potem uważnie słuchać.

Fan fiction o czasach biblijnych? Dina, najmniej ważna córka Jakuba (TEGO Jakuba!), w czasach gdy kobiety rodziły i krwawiły w ziemię, odgrodzone czerwonym namiotem. Gdzie mężczyźna miał kilka zazdrosnych o siebie żon, które wspólnie rodziły mu dzieci. Gdzie ten do łóżka chadzał z żonami, ale bywało, że i z owcami.

Arcyciekawe oddanie odległych czasów i kultury, które spaja dorastająca na kartach bohaterka, która za cholerę nie miała w życiu szczęścia.

Moja Afryka – Kinga Choszcz

africa

-A wy? Jesteście zamężne? – pyta jeden z mężczyzn.
– Ja jestem – mówię.
Przygląda się moim dłoniom.
-Tak? A gdzie twój pierścionek?
-Ja nie na palcu, a w sercu jestem zamężna.
-OK. A ja w sercu jestem rozwiedziony.

Autostopem z trójmiasta do Afryki? Co to takiego dla Kingi!

Moja Afryka to dziennik Kingi, brak tam więc literackiego polotu. Jest tam jednak pełno wiary i ufności do ludzi. Mimo, że samotnie przemierzała stopem (lub białym wielbłądem) Afrykę, nie stało jej się nic złego. Ludzie ją karmili, dawali dach nad głową, a ona wynagradzała im to swoją wrażliwością.

Kinga była naprawdę dobrym człowiekiem, co wskazuje praktycznie każda zapisana przez nią kartka. Była tą osobą, która wykupywała dzieci z targów niewolników i posyłała do szkół. Tą osobą, która zabierała dzieciom bitego psa i uczyła ich empatii.

Kinga zmarła, ale jej zapiski są niesamowite i w każdym obudzą odkrywcę świata.

Brudny Róż – Kinga Kosińska

brudnyroz

Gdy jest ofiara, reszta oddycha z ulgą, że nie padło na nich.

Autobiograficzna książka Kingi jest pozycją na jeden wieczór. To ta cienka książka, która aż kusi, żeby ją połknąć na raz. Ale połyka się ją cierpko.

Nie, że pisana jest źle, bo Kinga pisze lekko. Ale opis jej życia przygniata ciężarem, które chciałoby się pomóc jej dźwigać. To opis drogi pełnej nadziei na życie, które nigdy nie nadejdzie. To droga do akceptacji swojego ciała, jak i swojego życia. Mimo, że w teorii podobne problemy z adaptacją w rzeczywistości może mieć wielu ludzi, trudno jest nie pozbyć się wrażenia, że osoby transseksualne są na tą walkę z rzeczywistością skazane często już na starcie.

Dobrze wiedzieć, że Kinga dziś jest piękną i, chyba już szczęśliwszą, kobietą. Mam nadzieję, że książka pomogła jej ten cały smutek i niesprawiedliwość zamknąć i wyrzucić ze swojego życia. Po jej przeczytaniu chce się ją po prostu przytulić. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję.

Jeżeli jesteś osobą, która nie zna osób transpłciowych, to jest to dla Ciebie pozycja obowiązkowa. Przeczytajcie i bądźcie życzliwi. Dla każdego. Tak po prostu.

 

Daj znać, co Ty myślisz o tych książkach – znasz je? Lubisz? Nienawidzisz? Chcesz przeczytać? Koniecznie poleć mi inne!