Wierz lub nie, ale Matriksa po raz pierwszy obejrzałam kilka dni temu. Szał spadających, zielonych cyfr po ekranie, kiedyś każdy mówił o Matriksie. Wtedy wystarczał mi plakat z Bravo.

Przez lata słyszałam wiele pozytywnych opinii, to i gromadziłam duże nadzieje z tym filmem. Nawet mój polonista w liceum gorąco zachęcał mnie do obejrzenia. Chęć ta we mnie kiełkowała tak wolno, że zobaczyłam Neo dopiero 16 lat po premierze.

Dawno nie oglądałam tak głupiego filmu.

Wiem, że duży wpływ na moje rozczarowanie ma właśnie te 16 lat, co w kinie science fiction jest wiecznością. Dlatego w poniższym wymienianiu absurdów pomijam kwestie momentami słabej animacji, drewnianej gry aktorskiej, lustrzanych okularów czy typowej dla lat ’90 muzyki.

Co jednak wprawiło mnie w konsernację?

1. Ludzkie baterie?!

Na świecie nie ma słońca ani energii, zróbmy więc z ludzi Duracell (swoją drogą to jeden z product placment w Matrix). Super, ale ile energii produkuje ludzki organizm? Bez kalorii z pożywienia, które pozyskuje się przy pomocy słońca (fotosynteza), to ludzka bateria będzie tak efektywna, jak tylko może być rozkładający się zombie. baterie

2. Recykling ludzi

O ile dobrze zrozumiałam (w momentach, w których nie przysypiałam), roboty były bardzo proekologiczne. Upłynniały starych ludzi i odżywiały nimi noworodki. Na fizyce uczono mnie, że piłka raz odbita, nigdy nie odbije się równie wysoko, będzie ciągle niżej aż do stanu spoczynku. Analogicznie więc cykl energetyczny za każdym razem będzie mniej wydajny, upłynnieni ludzie zawsze będą dawać mniej energii, aż w końcu ich wartości całkowicie zanikną. Hodowanie ludzi nie jest przyszłościowym interesem, drodzy startupowcy.

3. Morpheus Coelho

Mentorem naszego protagonisty, Neo, jest wielgachny Morfeusz, który sypie morałami z rękawa jak diler strzykawkami na starym dworcu w Katowicach. Nieważne, że świat się wali, strzela do ciebie armia facetów w przypałowych okularach albo właśnie zwisasz głową w dół przyczepiony liną do helikoptera – zawsze jest dobra pora na powolnie wypowiedzianą mądrość. Cała ekipa bohaterów Matriksa jest zresztą utopiona w patosie. Na próżno szukać luźnych pogawędek grupy przyjaciół walczących w spólnym interesie. Wszyscy komunikują się wzniosłymi pytaniami retorycznymi. Nie żartuj sobie z ludźmi w lateksie.

murder

4. Wybraniec jest seryjnym mordercą

Zarówno Neo, jak i jego wybranka Trinity (którą zna przelotnie od kilku dni, ale to żadna nowość w filmach), opróżniają magazynki na każdą przypadkowo spotkaną osobę. W filmie wyraźnie wskazano, że osoba zabita w Matriksie, umiera również w realnym świecie. Neo i Trinity nie zabijają tylko agentów, ale i cywilów, wybijając ich sobie w zwolnionym tempie. Masakry rodem z Columbine czy Norwegii. To w końcu jak to jest – ratujemy świat, czy mordujemy świat?

5. Stylówa ponad wszystko

Czy kiedykolwiek miałeś bądź miałaś okazję potrzymać w dłoniach lateks? Czy znasz bardziej głośny materiał, jaki człowiek może na siebie włożyć? No może ortalion, ale nie przeszkadza to Trinity wciskać na siebie lateksowe gacie, które muszą cholernie trzeszczeć przy każdym ruchu. Po co mieć cichą odzież, kiedy musisz się ukrywać przed chcącymi cię dopaść agentami? Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze tona smalcu wylana na włosy Trinity. Na co komu szampon, skoro Matrix to tylko iluzja?

lateks

Z żalem przyznaję, że z trudem wytrwałam na dwugodzinnym seansie, gdyż Andy i Lana Wachowscy budzą moją wielką sympatię. Jeżeli nie jesteś nerdem i nie pałasz miłością do starych filmów science fiction, to zdecydowanie nie przypominaj sobie w XXI wieku Matriksa. Srodze się zawiedziesz. Historia ma potencjał, niemniej liczba absurdów, ilość nużących scen akcji i błysk lustrzanych okularów skutecznie Cie zniechęcą. Wierzę, że 16 lat temu film musiał robić wrażenie, jednak rozpieszczone oczy dzisiejszymi efektami będą dziś bardzo wybredne.

Internety polecają kolejne części. Może w przeciągu 16 lat je nadrobię. Warto?

Tagged in:

,