Nie warto rodzić się jesienią. Mam wrażenie, że jesień to czarna dziura, która zbiera w sobie zło całego roku. Pora roku, która chłonie gówno jak gąbka, abyśmy nie strzelili sobie w łeb z powodu Wigilii i Sylwestra.

Przybliżę Ci sytuację. Urodziłam się rankiem 24 października. Był czwartek, kiedy siłami natury moja matka wyrzuciła z siebie cztery kilogramy drącego się mięsa i kości. Urodziłam się w momencie, kiedy to ludzie dopiero uczyli się żyć na świecie, gdzie można było w końcu przepieprzyć pieniądze na pierdoły, nie tylko na ocet. Rodzice, jako młodzi przedsiębiorcy, z oddaniem rozpieszczali swą pierworodną córkę wszystkimi dobrodziejstwami zachodu. Słodycze zachodnich koncernów pasły mnie niczym młodego, niewinnego warchlaka, a Barbie bez kilku żeber uczyła mnie, czym są kompleksy.

Już jako dziecko wiedziałam, że wydarzenia zaplanowane rok wcześniej, nie mają prawa się udać. Tak jest ze świętowaniem nowego roku, świąt kościelnych, no i  z urodzinami. Przez cały rok wiesz, że tego dnia powinno być zajebiście. A dobrze wiesz, że jak chcesz zaplanować dobry dzień, to cały wszechświat staje na głowie, aby zesrać się na Twój plan.

O tym, że data moich urodzin jest przeklęta, zaczęłam myśleć już jako nastolatka. Wybory, w których to jeszcze nie mogłam brać udziału, ale którym mogłam się uważnie przyglądać. 24 października 2005 roku dowiedziałam się, że prezydentem zostaje niski pan. Dzień później robi się jeszcze śmieszniej, bo Polska wybiera w dalszej kolejności jego brata. Ten zaś decyduje się do władzy dopuścić ludzi, którzy przez dwa lata chcieli w Polsce zrobić małą Rosję. Było tak abstrakcyjnie, że aż śmiesznie, na czym wybić mógł się program Szymona Majewskiego. Ten dawał społeczeństwu co tydzień dawkę czarnego, politycznego humoru, który maskował łzy zażenowania.

24 października 1975

iceland2

24.10.75 Reykjavik, źródło: stopmakingsense

Zbliżają się moje kolejne urodziny. Jestem starsza, mądrzejsza i już bez zbędnego entuzjazmu przyglądam się wyborom. Pogodzona z tym, że jesienią mogę zmagać się co najwyżej z politykami i depresją, znalazłam informację, która na nowo zdefiniowała tę datę.

40 lat temu 1/4 islandzkich kobiet wyszła na ulice Reykjaviku. Wzięły wolne w pracy i w domu. Nie gotowały, nie prały, nie zajmowały się dziećmi. 15 lat przed moimi narodzinami, w tym małym państwie wydarzyła się rewolucja. Kobiety, których pracy nikt nie doceniał lub nie zauważał, wzięły sprawy w swoje ręce. Tak, jak my dziś nie potrafimy.

The Montreal Gazette, Oct 25, 1975.

The Montreal Gazette, Oct 25, 1975.

Tamten rok ONZ ogłosiło Rokiem Kobiet. Co to za rok kobiet, gdy za ciężką pracę zarabia ona mniej niż mężczyzna? A gdy pracuje cały dzień w domu, uważa się ją za bezrobotną? Ten dzień nazwano “długim piątkiem”, gdyż dla opuszczonych przez pracownice przedsiębiorców oraz ojców, którzy poznali tego dnia trudy bycia matką, piątek nie miał końca. Świadkowie opowiadają o nagłym wykupieniu ze sklepów parówek i powszechnej panice, kiedy to panie mogły siedzieć w kawiarniach i słuchać tego dnia przemówień.

Ludzie mówią, że pojedyncze czyny nie dają efektów. Tymczasem pięć lat później Vigdís Finnbogadóttir, jako pierwsza kobieta, obejmuje urząd prezydencki w tym kraju. Islandia obecnie wygrywa wszelkie rankingi dotyczące praw kobiet na świecie.

Nie tylko kobiety

Niewiele jest dziś ludzi, którzy czują, że świat jest wobec nich zupełnie sprawiedliwy. Nieważne, czy jesteś źle opłacaną kobietą, studentem bez perspektyw, rodzicem na śmieciówce, rencistą bez grosza, emerytką bez pieniędzy na leki, żoną bez szans na kredyt mieszkaniowy, partnerem bez szans na formalny związek, mężem pracującym w Irlandii, przedsiębiorcą zjadanym przez ZUS. Nie wątpię, że Ty, tak samo jak ja, czujesz się źle w Polsce z co najmniej jednego powodu.

I wiesz co? Nie będzie lepiej.

Mniejsze zło

Autor: Zakas

Autor: Zakas

Właśnie z powodu mniejszego zła, ciągle będzie Ci źle. Będziemy mogli dalej narzekać bez szans na zmiany. Bo od lat głosujemy (albo i nie) kierowani strachem, krzykiem i myślą, że lepiej nie będzie. Odkąd się urodziłam, w tym kraju ciągle podbijamy do władzy te same nazwiska, te same twarze. Wracają z inną partią, koalicją, hasłem. Ale to ciągle ci sami ludzie, którzy jako zawód i wykształcenie wpisują sobie “polityk”.

Nie jestem już tak nabuzowana emocjami, jak byłam 10 lat temu jako nastolatka. Nie będę mówić Ci na kogo masz głosować. Ale zagłosuj, zapomnij o sondażach, twarzach i kalkulacji. Przeczytaj program, sprawdź, kto dba o Ciebie. Sprawdź, kto Cię tylko straszy – inną partią, Unią Europejską, uchodźcami. Nie daj się zastraszyć. Zadbaj o siebie. Spraw, żeby moje urodziny i ta jesień nie była wypełniona tylko wisielczym nastrojem.

Uleczmy nasz Polski Syndrom Sztokholmski.

Tagged in:

, ,