Dobra, gorączka Gwiezdnych Wojen już się skończyła. Możecie oficjalnie przestać udawać, że kochacie Star Wars.

Ja nie kocham. Obejrzałam wszystkie części w jedynym słusznym porządku (czyli od części czwartej – kto to zrozumie?!). I o ile nowożytne części 1-3 uznaję za lekko nudnawe bajki, o tyle pierwotne 4-6 z lat ’70 uważam za po prostu straszne.

Powodów do tego, aby nie zostać fanką Star Wars znalazłam wiele. Przede wszystkim historia mnie nie porwała, a bohaterów po prostu nie polubiłam. Trudno w takiej sytuacji być fanem. R2D2 jest uroczy, ten złoty robot o aparycji Dra Sheldona Coopera również, a Yoda skradł moje serce. Szczególnie ten nieudany, pluszowy Yoda z części piątej, który dorwał się do jedzenia. Poza tą trójką, reszta bohaterów albo mnie irytowała, albo obrzydzała. Darth Vader był całkiem spoko, choć straszny z niego emo. Z kolei Luke zdecydowanie lepiej gra jako płód za pomocą Natalie Portman, niż jako realna istota.

Wbrew wszelkim zapewnieniom, że to części powstałe w latach ’90tych są najgorsze, ja właśnie te stare uważam za totalnie nieporozumienie. Wiele osób próbowało mnie przekonać. Amanda, ale zobacz jaki kunszt! Zero materiałów i technologii, a takie cuda! No cuda, których nikt nigdy nie powinien oglądać. Naprawdę świat nie ucierpiałby w momencie, gdyby zamiast mężczyzny z jądrami pod brodą, pojawił się bardziej humanoidalny odpowiednik. Bez jąder. Pod brodą.

Ponda Baba czyli postać ze Star Wars, która ma jądra pod brodą

Star Wars

Poza tym – czy jest na sali lekarz? Albo przynajmniej ktoś, kto czytał książki o Star Wars? Ponoć istnieją. Chcę wiedzieć, czy istnieje tam zdanie, które mówi o mężczyźnie z jądrami pod brodą. Albo o tym jak bardzo rozebrane są niewolnice Jabby. Proszę o cytaty, bo czytać nie zamierzam.

Najgorszy romans w historii kina

Rysunkowa scena ze Star Wars . Leia: "Kocham Ci.ę", Han Solo: "Wiem". Pozostałe postacie: nice bro, aww, that was cool

Autor: Arkkus

Kiedyś napotkałam się na gadżety i memy z poniższym cytatem:

-I love you.

-I know.

Widziałam te całe pokolenia geeków, którzy kupują te obrączki i inne badziewia z tym cytatem na Walentynki, zaręczyny i imieniny. Cóż, musi to być bardzo przełomowa, romantyczna scena – pomyślałam. Cholera wie kto do kogo to mówi, no ale skoro jest to tak popularne, jak odpływająca na drzwiach Kate Winslet w Titanicu, to coś musi być na rzeczy.

Tymczasem oglądam Gwiezdne wojny i obserwuję kilka scen, które zahaczają o molestowanie seksualne. W zamierzeniu Leia miała być chyba tą oziębłą kobietką, co to podświadomie myśli tak, gdy mówi nie. Ja się nabrałam, byłam pewna, że Leia mówi “nie”. A potem nagle wypala z “Kocham Cię”, na co Han Solo, jak na prawdziwego macho przystało, mówi, że wie.

Dziwne. Może to wina tego, że moje dzieciństwo zostało ukształtowane przez Kasię Nosowską, nie przez George Lucasa, bo zawsze myślałam, że nie, to, kurwa, NIE.

(Hey – [Sic!])

No to drodzy parafianie. Jak bardzo ktoś by Wam tego nie wpajał, to niezależnie od tego, czy posiadasz macicę – nie znaczy nie. Powoływanie się na:

a) zły scenariusz,

b) złą grę aktorską,

nie jest argumentem. Dla ułatwienia przekazu, obejrzyjcie to na przykładzie filiżanki herbaty:

Proste, prawda?

No, to udanych Walentynek. Uprawiajcie bezpieczny seks.

 

Tagged in:

, , ,