Moi znajomi przechwalają się wynikiem 50, 100, 300 książek rocznie. A ja?

Są rzeczy, którymi trudno się chwalić. Schudnę, przestanę palić i znajdę pracę – świadczy to o Twojej życiowej beznadziejności. Nie mówi się o tym. Co innego mówić o swej elokwencji wyrażonej w liczbie pochłoniętych tomisk.

Wydarzenia na Facebooku pokroju „w 2017 roku przeczytam 50 książek” trują mi feed od lat. Kilka lat temu poszłam za tym owczym pędem. I wpadłam w przepaść nazwaną Doliną Musienia.

Nie warto czytać

Agency: Grey

Agency: Grey

Nie bijcie i nie linczujcie, ale taka jest prawda. Czytanie dla czytania nie ma takiego samego sensu jak sranie dla srania. To drugie daje chociaż jakiś pożytek. Czytasz tylko dlatego, żeby czytać i odhaczyć tytuł na swojej liście? To przestań. Teraz.

Wiesz, że warto czytać, jeżeli książka i sam proces czytania sprawiają Ci przyjemność. Nie możesz doczekać się, kiedy znowu będziesz mieć czas na kontynuację.

Jeżeli jesteś w trakcie książki i już marzysz o jej końcu, to przerwij. Szkoda czasu, oczu, kartek czy baterii czytnika.

Dlaczego? Bo:

To nieuczciwe

Agency: Love

Agency: Love

Są książki o stu, dwustu i tysiącu stronach. Są książki, jak Harry Potter, które, choć grube, czyta się szybko. Bo są dobre. Są też grube książki, jak Zmierzch, napisane chujowo, ale przeczytasz je nawet szybciej. Są z kolei grube książki, jak Gra o Tron, gdzie mnogość wątków będzie kazało Ci zwolnić. Są też grube książki naukowe, jak Higieniści, równie ciekawe, jak i powolne w czytaniu. Potem są książki cienkie, które można czytać dłużej niż całą ustawę o Vacie. Przykładem jest „Buszujący w Zbożu”, króciutka książeczka, którą czytałam bite dwa miesiące. Bo ubzdurałam sobie, ze coś „muszę”.

No i jak tu takie książki porównywać? Mogę dobić do setki czytając broszurki papieru toaletowego. Mogę nie dobić dziesiątki zaczytując się w tomiszcza historyczne.

To nieprzyjemne

Agency: MatosGrey, São Paulo, Brazil

Agency: MatosGrey, São Paulo, Brazil

„Muszę” i „przyjemne” średnio idą w parze. Powiedzmy, że ktoś każe mi codziennie jeść mango, pić frappucino i słuchać Tash Sultany. Mimo, że uwielbiam to robić, to po tygodniu pewnie miałabym dość całej trójki. “Musienie” zabija przyjemność. Więzienie na bezludnej wyspie z codzienną dostawą drinków z palemką, to wciąż więzienie.

Możesz wyrabiać normę czytania minimum 25% lub 150 stron książki dziennie. Nie dziw się jednak, jeżeli sprawi to, że będziesz robotnikiem, nie czytelnikiem. Nie będziesz książki doświadczać, jedynie przerzucać kartki.

Zabiera czas

Creative team: Juan Pablo Navas, Gustavo Zapata

Creative team: Juan Pablo Navas, Gustavo Zapata

Śmieszne, że odradzam czytanie w momencie, gdy sama zarywam noce czytając dwie książki jednocześnie. Nie przeszkadza w tym fakt, że w październiku nie przeczytałam ani jednej książki. Bo nie miałam czasu i ochoty na żadną z posiadanych lektur. Wolałam grać w Mafię 3 (swoją drogą, dupy nie urywa, z powodu czego jest mi bardzo przykro). Nie chciałam, nie czytałam. Nie ubyło mi intelektu. Chyba.

Nie tylko książki są do czytania

Agency: Air, Brussels, Belgium

Agency: Air, Brussels, Belgium

Poza książkami, istnieją inne formy pisane. Felietony, newsy, badania naukowe, plotki, artykuły, twitty, statusy facebookowe, przepisy kulinarne, instrukcje obsługi, nędzne blogi (jak ten), a nawet składy na opakowaniach produktów spożywczych. Śmiej się, ale to wszystko czytam w ciągu dnia. I tak, skład kawy rozpuszczalnej oraz przepis na majonez z fasoli nauczyły mnie o życiu więcej, niż Cierpienia Młodego Wertera.

Dlaczego?

Agency: Filadélfia, Belo Horizonte, Brazil

Agency: Filadélfia, Belo Horizonte, Brazil

Ja wiem, że zatrważają Was statystyki nieczytających Polaków. Mnie w sumie trochę też. Jak można przez rok nawet nie spróbować przekartkować jednej książki? Choćby tej, na podstawie której nakręcono kolejny, nagrodzony Oscarem film? Z drugiej strony, nie dziwi mnie to aż tak. W szkole czytamy schizoidalne Dziady we fragmentach oraz archaiczne, stuletnia tłumaczenie Szekspira. Gdybym faktycznie w szkole czytała lektury, to kto wie, może dziś też byłabym analfabetką?

Szkoła

Agency: Lowe Bull, Johannesburg, South Africa

Agency: Lowe Bull, Johannesburg, South Africa

Tymczasem, w trakcie całej mojej edukacji, nie przeczytałam ŻADNEJ lektury. Przynajmniej nie w momencie jej omawiania. Mama przeczytała mi Janko Muzykanta i obie stwierdziłyśmy, że ta książka jest patologiczna. Zaczyna się od wsadzenia siostry Janka do pieca, a kończy skatowaniem na śmierć dziecka. Jak wyrosnąć na człowieka bez zaburzeń psychicznych po takiej lekturze?

Czytałam streszczenia, miałam dobry bajer i lekkie pióro. Z wypracowań zawsze dostawałam najwyższe oceny. Nikt nigdy nie odgadł, że nie mam pojęcia, o czym mówię. Nie zorientowali się nawet egzaminatorzy maturalni.

Ta wolność pozwalała mi czytać to, co chciałam i co mi się podobało. Już wiem, że Szekspira nie warto wypożyczać ze szkolnej biblioteki. Jak czytać, to w oryginalne lub w nowożytnym przekładzie. Bo sorry, ale ja nie parlę, szprecham ani spikam w staropolskim.

book2

Dlatego czytajcie z dobrych powodów. Dla wiedzy, poszerzenia horyzontów, zobaczenia innego punktu widzenia. Również dla przyjemności i relaksu. Ostatni tydzień przemielił Cię przez maszynkę do mielenia mięsa? Przeczytaj sobie Pisiąt Twarzy Greya, kim ja jestem, aby Cię oceniać?

Ja polecam Zmierzch po wyrwaniu zęba, kiedy leżysz jak kłoda naćpana Ketanolem. I tak nic ambitniejszego Twój umysł nie przyswoi. Czas szybciej płynie przy kolejnym akapicie, który utwierdza Cię w przekonaniu, że podmiot liryczny narrator (poloniści, poprawione! Mówiłam, że nie uważałam na polskim) jest na poziomie intelektualnym pantofelka.

Nie zamieniajcie ostatnich podrygów przyjemności na znaczek Najki do odhaczenia. Dajcie sobie miejsce na szczyptę YOLO w tym życiu zasranym planowaniem sukcesu.

Z wyrazami miłości i wiecznej dbałości o Was,

Hakierka

Tagged in:

,