Zagryzam wargi, żeby nie powiedzieć czegoś głupiego. Ale w sumie, dlaczego niby?

Otaczają mnie konwenanse, dobre zwyczaje, sztuczne uśmiechy i uprzejmości. “Zachowaj klasę” mówi moje ego. A ja nie wiem nawet czym ta klasa jest. Bo jeżeli moim sztucznym uśmiechem i wiecznym hajem z tabletek uspokajających, to gdzie w tym godność?
Zanim moja matka zostawiła mnie samą na tym padole łez i niedosuszonego prania (nie cierpię zapachu stęchlizny), przekazała mi trochę mądrości. Większość polegała, w dużym skrócie, na tym, aby w życiu mieć w dupie to, co Ci wypada. I niezgodność ze schematem przyjmować z postawą “Bitch, I’m Madonna”.

Zgubiłam siebie

jean-gerber-36734

Matka moja zawinęła się zaraz po mojej ustawowej dorosłości. I, jak to zwykle bywa w zbyt zaangażowanych związkach, wyrwała i zabrała do piachu duży kawał mojej osobowości. Łzami podlewałam matkę i siebie w grobie, rozgniatałam palcami żerujące na niej robaki. I bez jej wsparcia, robiłam się coraz większą mamałygą.

Seria niefortunnych zdarzeń

Mamałygowatość postępowała. Cicho rosła, jak rak mojej matki. Niedostrzegalnie zżerała mnie i moje życie. Czy mi wypada? Czy nie kaszlę za głośno? Czy nie pochłaniam zbyt wiele powietrza? Czy mój oddech Cię nie drażni? Przepraszam, że chcę się spotkać na piwo. Przepraszam, że doszłam za szybko. Przepraszam, że dochodziłam tak długo. Przepraszam, że Cię lubię. Przepraszam, że żyję.

Przepraszam

paul-garaizar-1922

Nie ma gorszego słowa na świecie. Serio. Niby dobrze umieć przepraszać, moje ego kiedyś i na to nie pozwalało. Zawsze wygrywałam. Muszę wygrywać. Nauczyłam się przepraszać i okazało się, że to takie wygodne słowo. Tak łatwo można się poczuć dobrym człowiekiem. Czary.

Wstyd

Potrafiłam się mocno poparzyć i przyjąć to bez krzyku i skrzywienia. Ze wstydu. Wstyd krzyczeć. Wstyd cierpieć. Wstyd czuć.

Ja

Gdzie jestem ja? Gdzie mój krzyk, i śmiech, i hałas, i taniec, i tłuczone talerze z nienawiści, i rozszarpane plecy z miłości, i spalone opony z rozpaczy. Gdzie to wszystko, matko?
Spokojnie, nie mam schizofrenii. Gadam do matki, ale nie oczekuje odpowiedzi. W przeciwieństwie do wierzących, zdaję sobie sprawę, że martwi mają mnie w dupie.
Ale gdy mieszkasz sama, to rozmawiasz ze wszystkim. Z patelnią, z kaloryferem, z nigdy niewidzianym sąsiadem z góry, ze swoim okresem. Ze sobą, generalnie. I czasem odpowiadasz za siebie.

Honey, I’m home!

Bitch, no honey inside.

Wróć, Amy

IMG_3493m

Wracam. Staram się. Pełznę do siebie. Jak mam żyć ze sobą, skoro nie widziałam się tyle lat?
Będzie dobrze – mruczy moje stare ja. Przestań się mazać, Ty głupia pizdo – to też moje stare ja.

 

Tęskniłam.