Kiedy Unia Europejska sprawiła, że mężczyźni są tacy marudni?

Przespałam armagedon, totalnie nie zauważyłam apokalipsy. Wstaję każdego dnia jak zawsze, w teorii nic się nie zmieniło. Drzewa rosną, kwiaty pachną, znowu koci żwirek leży na mojej poduszce.

Nie zauważyłam, kiedy to zmutowane kobiety swoimi modyfikowanymi genetycznie mackami, wykastrowały wszystkich mężczyzn.

Będąc dziołchą w IT, zaangażowaną w Geek Girls Carrots, wiem o wielu metodach pomocy kobietom. Co zrobić, aby ta szara myszka nie utknęła na wsi lepiąc pierogi, a zrobiła aplikację informującą o najlepszych pierogach w regionie? Jak przeobrazić zamiłowanie do czytania książek w genialny startup? Jakie dać wskazówki w kwestii zmiany branży z miękkiej na ścisłą? Wiem o tym, bo muszę wiedzieć, taka moja praca.

Ale też chcę wiedzieć. Uważam, że fajnie jest mówić głośno o tym, że macica nie zabiera Ci mózgu, możesz tworzyć, konstruować i być zajebista. Nie jestem upośledzoną wersją człowieka, bo zabrakło mi penisa. Ja, jak i każda inna kobieta, możemy podbijać świat na sobie tylko znany sposób.

Nie każda kobieta wie jednak o swoich możliwościach. Ba, ja jeszcze niedawno nie wiedziałam. No błagam, studiowałam prawo. Pisałam maturę z biologii i matematyki, ale ta druga spędzała mi sen z powiek. Nie miałam na siebie pomysłu, myślałam, że zostanę policjantką albo zostanę w kancelarii. Pisanie pozwów sprawiało mi jednak cielesny ból, mogłabym zostać emo prawnikiem. Nie wiedziałam co potrafię, czy cokolwiek potrafię i czy kimkolwiek będę. Będąc na “krawędzi życiowych zwątpień” 😉 odkryłam, że może czas wszystko wywrócić do góry nogami?

Nie przyszło to samo. Przyszło to ze zmianą pracy, z Geek Girls Carrots, z poznaniem kobiet w IT. Ktoś powiedział mi „możesz”, a ja pomyślałam:

„O cholera! Faktycznie mogę!”

Przestałam pracować, bo zaczęto płacić mi za to, co robię najlepiej i sprawia mi radochę. Czasem ta radocha trwa nawet 20 godzin dziennie, ale to wciąż jest jak ślizganie się po tęczy.

Mój mały, życiowy cel, to mówić głośno o tych możliwościach. Jako, że mam dostęp do kanałów społecznościowych organizacji technologicznych czy uczelni technicznych – nie pomijam nigdy tematyki stypendiów czy szkoleń kierowanych do kobiet. Niech biorą i czerpią.

Ale wtedy zawsze zjawia się poszkodowany kobiecą apokalipsą maruda.

komentarze

„Seksizm! Dyskryminacja mężczyzn! Dlaczego one stypendium, one pieniądze? Ja też stypendium, ja też pieniądze!”

Piski, jak po rozjechaniu gumowej kaczuszki. Bo ktoś przeznaczył fundusze na aktywizację kobiet. Modyfikację genetyczną i zakupy w Tokio. A biedne mężczyzny, prawdziwe takie, takie smutne, takie samotne, takie odepchnięte.

Nie będę tłumaczyć sensu czy bezsensu wspierania ludzi ze względu na płeć. Nie będę udowadniać, że to nie jest dyskryminacja. Nie będę przytaczać grantów, dotacji, stypendiów i szkoleń, gdzie stężenie testosteronu sięga zenitu. Nie będę porównywać możliwości w teorii „dla wszystkich”, z których korzystają najsilniejsi, świadomi, w dużej mierze – przede wszystkim mężczyźni.

Tu nie chodzi o walkę kury i koguta. Żyjemy w czasach, gdzie „Inżynierka” to śmieszne słowotwórstwo, a Inżynier kojarzy się tylko z mężczyzną. Czas odczarować stereotyp i pokazać światu, że hej! Możesz iść na studia ścisłe i otrzymać pomoc w ramach akcji Stypendia dla dziewczyn, które i tak są wynikiem współpracy Perspektyw i firmy Intel, nie państwowych instytucji. Dziewczyny na Politechniki to również akcja odczarowująca rzeczywistość technologiczną. A dla dorosłych kobiet projekty pokroju Geek Girls Carrots są często ostatnią deską ratunku. Kobiety mają dostęp do uczelni wyższych na świecie dopiero od kilkudziesięciu lat. Wcześniej kobiet tam po prostu nie wpuszczano. Nie dlatego, że mądrych kobiet brakowało. Nie istnieje kultura technicznej kobiety, istnieje kultura technicznego mężczyzny.

Dlatego nie pieprz mi, chłopie i nie wtóruj mu, babo, jak to źle mężczyznom, bo powstało kilka projektów aktywizujących kobiety. Zazwyczaj krzyczysz, że gdyby chciały, to by same na Politechniki szły, bez niczyjej zachęty. Przypominam w tym momencie mój tekst o zabawkach.

Tak, pomoc kobietom stawia ich na słabszej pozycji. Starając się o dotację, dostałam więcej punktów za moją płeć. Ale też za młody wiek. Tracę jednak punkty, bo nie jestem ze wsi oraz nie jestem niepełnosprawna. Mam krzyczeć, że jestem dyskryminowana przez starych i upośledzonych farmerów? Czy pogodzić się z tym, że statystycznie na rynku pracy jest mniej osób z rejonów wiejskich, niepełnosprawnych, młodych, starych oraz kobiet? Nie, to po prostu GUSowskie fakty.

Zazwyczaj ten żal wynika z tego, że rozgoryczona osoba żałuje, że jej nikt nie chce nic dać darmo. Nie jest winą płci, że nic nie dostajesz, kiedy nic z siebie nie dajesz. Nie dostałam stypendium dla kobiet w IT. Poradziłam sobie sama. Ty też sobie poradzisz. A do reszty trzeba wyciągnąć rękę. Tak, żeby kto inny mógł lub mogła powiedzieć:

“O cholera! Faktycznie mogę!”

 

P.S. tak naprawdę to raczej kurwuję, niż choleruję, ale próbuję się ukulturalniać.