Bowiem zasłużyła ona na Trumpa.

Widzicie, to dobrze, że nie tylko w Polsce ludzie teraz myślą: o ja pierdolę! Spierdalam z tego kraju!

Kiedy to Polacy, moi znajomi, uciekali (lub chociaż chcieli uciekać) do Niemiec, Anglii, Austrii, Stanów Zjednoczonych (hehe), czy, tak jak ja, do Szwecji – teraz to Amerykanie chcą uciekać do Kanady.

Czyż to nie pocieszające, że my, Polacy-biedacy, z tej smutnej części Europy, niczym nie różnimy się od mieszkańców Złotego El Dorado, które przez lata było dla Świata symbolem dobrobytu i wolności?

Starzeję się i coraz rzadziej płaczę, coraz częściej panicznie się śmieje. Terapeutka mówi, że to nie dobrze uspokajać się tabletkami i nie odczuwać rzeczywistości. Co ona tam wie. Połknę i mogę się uśmiechnąć do smutnej dziś Ameryki. Nie śmieję się, uśmiecham. Przeżyją to.

Tak, jak my przeżyliśmy Giertycha, obu Kaczyńskich (jednego to dosłownie przeżyliśmy), Leppera (oops, tego też), Korwina (do 128 razy sztuka, nikt nie wie, jak długo to to będzie żyło i ile jeszcze dzieci spłodzi). Przeżyjemy też Dudę, Kukiza i Liroya we fraku.

Co innego mamy do roboty?

ameryka1

 

Tak, może być w międzyczasie wojna, mogą palić się mosty, domy, parę rakiet wystrzeli w różnych kierunkach. No trudno, co my możemy? Wśród nas są mądrzy i głupi, “światli” celebryci i zapomniana biedota. Biedota, której my nie widzimy, tak jak politycy. Biedota, której 500 plus zmieniło życie, bo w te wakacje zobaczyło pierwszy raz Bałtyckie Morze.

Amerykańska biedota dostanie jeszcze więcej broni, która uchroni ich przed Islamem. Bo gdy bieda (ta życiowa i umysłowa) jest tak silna, to chce walczyć. Z czymkolwiek. Najlepiej z terroryzmem i z wrogami narodu.

W międzyczasie poznamy się od tej dobrej strony. Jakże piękny był polski Czarny Poniedziałek, w który nikt nie wierzył? Zła polityka łączy ludzi. Niech Amerykanie też zażyją chęci rewolucji. Czyż nie cudownie jest poczuć wolę walki w słusznej sprawie?

A może po prostu za długo żyliśmy w naszym pierwszoświatowym dobrobycie? Głód i wojny to przecież nie u prawdziwych ludzi, tylko gdzieś w odległej Afryce i Azji. No jeszcze w Counter Strike’u. My wojnę znamy tylko z kolejki po nowe ajfony. Kiedy nasze babki walczyły o prawa wyborcze, my walczymy o Crocksy w Lidlu. Może to po prostu taka kolej rzeczy, że do roszczeniowych bachorów przychodzi Kaczyński z Trumpem? Tak jak Mikołaj z rózgą.

I mimo, że śmiesznie porównywać naszą pipidówę, zwaną Polską, do jebut jego mać wielkiej hAmeryki, to kto nam zabroni się uśmiechnąć i powiedzieć: God bless America. Tak samo, jak God bless Polska. Bo przecież rządziciele polskiego narodu są przekonani, że te małe, polskie tornado polityczne, to sprawka najwyższego. Że ta cała pseudo eko-hipster-elita, to po prostu w niego nie wierzy, więc robią dobrze. God bless Polska, innowiercy umrą.

Będzie zabawa, będzie się działo. 

Tak jak jutro, w końcu największa polska napierdalanka jest, jak co roku, z okazji odzyskania niepodległości.

God bless you

Don’t do it, Donald!

 

P.S. Nie jestem pijana, po prostu nieco chora i jest mi bardzo wszystko jedno. Więc sobie przesadzam i ironizuję. Chorym wolno.