English below:

Ten tekst opublikowałam na moim fanpagu dzień po wydarzeniach w Sztokholmie. Chciałam podziękować za setki głosów wsparcia mojego stanowiska. Tekst trafił na prawicowe grupy i ten mały odsetek smutnych chłopców naparł na mój profil i Facebook zdecydował się tę treść usunąć, a moje konto zablokować.

 

Usunięta z Facebooka treść:

Przysięgam, że chuj mnie strzela po każdym „ataku terrorystycznym”.

Naprawdę nie wiem, dlaczego wciąż jestem w grupach pt „polaki zagranico”. Bo jeżeli rakiem można się zarazić, to właśnie w takich miejscach.

Polaki w Sztokholmie nie potrzebują policji, premiera, wiadomości ani żadnej innej informacji, bo oni już wiedzą. Oni wiedzieli przed zdarzeniem. Oni wszystko wiedzą.

„To ciapaci”

Wczoraj pierwszy raz oznaczyłam się na Facebooku jako „bezpieczna w mieście Sztokholm”. Moi „ciapaci” znajomi  dzwonili i wysyłali mi wiadomości, pytali gdzie jestem, jak mi pomóc. Moi „ciapaci” współpracownicy wyszli ze mną z pracy i szukaliśmy bliskich nam osób. „Ciapaci” proponowali nam ciepłe kanapki i wodę, gdy utknęliśmy między blokadami policji. „Ciapci” znajomi pracowali w Ahlens, zaatakowanym centrum handlowym. Tych „ciapatych” próbowałam odebrać stamtąd i uspokoić.

Wieczorem, przerażona całą sytuacją, poszłam odwiedzić „ciapatego” przyjaciela. Mieszka stację metra dalej, metro jednak nieczynne. Ale dnia takiego, jak ten, nawet jak masz bardzo twardą dupę, to chcesz, żeby ktoś Cię przytulił. Powiedział „już po wszystkim”.

Spacerowałam więc terrorystycznym Sztokholmem o 22, wracałam samotnie do domu o 3 nad ranem. Wracałam życzliwym i spokojnym Sztokholmem. Gdzie „ciapaty” taksówkarz zapytał, czy mnie nie podwieźć, nie muszę płacić, ale żebym sama się nie włóczyła.

Ale ja się będę włóczyć. Bo sama jestem ciapata. Jestem imigrantką, ale mogę to ukryć ryjem białego człowieka. Mój biały ryj ukrywa, że przyjechałam tu, jak każdy, z chujowego kraju za lepszym życiem.

Niczym nie różnię się od moich znajomych i ich rodzin z Urugwaju, Rosji, Afganistanu, Syrii, Gambii, Tajlandi, Kosowa czy Iranu. Nie znam innych Polaków. Nieszczególnie chcę poznawać.

Jeżeli „ciapaci” są odpowiedzialni za zamach, to i ja jestem odpowiedzialna. I Wasze całe, ciapate rodziny polakuf zagranicą, gdzie mnożymy się i jesteśmy żółcią tego świata.

Więc, kurwa, nie! Żadna nacja, kultura, rasa czy nawet opalenizna nie jest odpowiedzialna za żaden jebany zamach. Ba, nawet religia nie jest odpowiedzialna, bo mnie z kościoła katolickiego wypisać nie chcą. Wciąż jestem wliczana do chrześcijańskich statystyk. Tym tokiem myślenia, jestem współodpowiedzialna za wyprawy krzyżowe. Drugą wojnę światową. Breivika. Polowania na gejów w Rosji czy Czeczeni. Kurwa, za PiS nawet jestem odpowiedzialna.

Na stole leży różaniec obok muzułmańskiej subhy. Zawiązane w okół figurki buddy i brokaowej zakonnicy. To nasze szwedzko-imigranckie symbole czegoś, czego nie lubimy – religii. Ale w religii nie lubimy władzy, a po cichu po prostu podśmiechujemy się z wiary w bajki. Tymczasem każdy z nas ma dziedzictwo, które przyrosło do niego w kraju, w którym się urodził.

Ale my nie jesteśmy naszym aktem urodzenia. Nie jesteśmy aktem chrztu. Nie jesteśmy tym, co inni chcą nam wmówić.

Jesteśmy ludźmi, którzy wczoraj się bali. Baliśmy się szaleństwa. Baliśmy się człowieka. Nie znamy go, nie wiemy, co jest w jego głowie.

Ale to jeden człowiek. Nie cały świat. Nie jego część. Jeden człowiek.

Nie przestraszą nas na tyle, abyśmy przez niego uwierzyli, że inni ludzie są potworami.

 

English:

I swear, I’m fucking losing it when I hear about another „terrorist attack”.

I really don’t know why I still remain a member of all those „Poles abroad” Facebook groups. Because, if you can get infected with cancer, it’s certainly there where it comes from.

Poles in Stockholm do not need the police, prime minister, TV news or any other source of information, because they know. They knew it before. They know everything.

All is the fault of sandniggers

Yesterday was the first time when I marked myself as „safe” in Stockholm city on Facebook. My friends, who happen to be sandniggers, called and texted me, asked where I was and if they could help me. My coworkers, who happen to be sandniggers, went out of our workplace with me to look for our friends. Sandniggers offered us sandwiches and water when we were stuck between the police cars and cordons. My sandnigger colleagues worked in Ahlens, the shopping centre that has been attacked. I tried to get those sandniggers from there, I tried to calm them down.

I went to visit my sandnigger friend this day. He lives one subway stop from me, but subway was closed. But even when you’re a super tough alpha, you need a hug after a day like this. You need someone who will tell you „it’s over, baby”.

So I was strolling through the terroristic Stockholm at 10 pm and I was going back home at 3 am. The sandnigger taxi driver asked me, if I need a lift and. He told me that I don’t have to pay him – he just didn’t want me wander.

But I will wander. Because I am a sandnigger. I am an immigrant, but I can cover it with my white face. My white face covers the fact, that I am here, just like anyone else from a shitty country, to live a better life.

I don’t differ from my friends and their families from Uruguay, Russia, Afghanistan, Syria, Gambia, Thailand, Kosovo or Iran. I don’t know other Poles in here. I don’t really want to get to know them.

If the sandniggers are the reason of the attack – so am I. And so are all your families of Polish sandniggers abroad, where we breed and are the pus of this world.

So, for fuck’s sake, no! Any nation, culture, race or even tan is responsible for this fucking attack. What’s more, even the religion isn’t the cause – I can not be deleted from the catholic church record, so I’m still a part of their statistics. This way of thinking leads to the conclusion, that I am answerable for crusades, II WW, Breivik, gay hunts in Russia or Chechnya. Fuck me, I am even responsible for PiS (Polish political party, google it).

On the table you can see a rosary near the muslim subha, tied up around a sculpture of Buddha and a figurine of nun made of glitter. These are our swedish-immigrant symbols of the thing that we don’t like – religion. We don’t like the authority that lies in it and we’re laughing at believing in fairytales. Meanwhile, everyone of us has the heritage that grew on a country that we’ve been born in.

But we’re not our birth certificate. We’re not out certificate of baptism. We’re not the things that people want us to be.

We’re the people that were afraid yesterday. We were afraid of the madness. We were scared of the human. We don’t know him/her, we don’t know what’s inside his/her head. But this is just one human. Not the whole world. Not even it’s part. One human.

They won’t frighten us to the point we’ll believe that other people are monsters.

Zrzut ekranu 2017-04-09 o 12.45.48
________
Chciałabym “podziękować” wszystkim tym, którzy po tym tekście życzyli mi śmierci i gwałtu. Nazywali mnie brzydką, obrzydliwą, ale mimo wszystko – puszczalską. Tępą dzidą, szmatą, suką, idiotką, która nie zasługuje powietrze. Życzyli utopienia się na promie do Szwecji i prosili, abym nigdy nie wracała. Nazywali lewacką, skurwiałą, lesbijską dziwką, którą uleczyć mógłby tylko rytualny, muzułmański gwałt. Bo wtedy pewnie zatęsknię za polskim gwałtem.
Gratuluję.